 |
 |
Serial: | Deep Space Nine | Tytuł: | Blaze of Glory | Tytuł polski: | W blasku chwały |   | Numer sezonu: | 5 | Numer odcinka: | 23 | Data premiery w USA: | 12-05-1997 | Data premiery w Polsce: | 09-12-1999 |   | Reżyseria: | Kim Friedman | Scenariusz: | Ira Steven Behr | Muzyka: | Dennis McCarthy |   | Ocena odcinka: | 8.6 | Liczba oceniających: | 80 | Oceń w skali 1 - 10: | |
|
|
OpisSisko próbuje zmusić swojego byłego oficera-zdrajcę do powstrzymania ostatecznego ataku Maquis.
Recenzja DS9 Blaze of Glory: Lojalność, niejedno ma imię
Kapitan Ben Sisko, miał przez lata wielu wrogów: Dukata, Weyouna, ale nikt, nigdy nie zaszedł mu tak za skórę, jak były szef ochrony DS9 Michael Eddington. Konflikt pomiędzy tymi dwoma panami miał bowiem, podłoże zarówno osobiste jak i ideologiczne: był starciem, dwóch wielkich osobowości, dwóch ludzi pełnych ambicji i pasji, uzdolnionych dowódców, którzy postrzegali swoje powinności w krańcowo różny sposób.
Obaj byli ludźmi czynu jednak Sisko był wierny Federacji i jej zasadom - nawet jeśli wierzył, iż owe zasady trzeba czasami złamać, aby móc chronić Federację - podczas gdy Eddington, zatracił wiarę w słuszność tych idei i przystąpił do terrorystów zwanych Maquis. Sisko nadal wierzył w siłę dyplomacji, chciał negocjować, w sytuacji, w której Eddington, najchętniej strzelał by do każdego kogo uznał by za wroga. Obaj jednak byli przywódcami, poczuwającymi się do odpowiedzialności za dobro swoich ludzi i chcącymi ich ocalić za wszelką cenę. O tym właśnie traktuje ten odcinek, o konflikcie postaw, u ludzi którzy jednak łączy jedno: poczucie obowiązku wobec podwładnych. Rzecz zaczyna się od wiadomości jaką generał Martok dostarcza kapitanowi Sisko: oto w niedługim czasie dojdzie do zmasowanego ataku rakietowego na stolice Kardasi, a odpowiedzialni są za niego Maquis. Jako, iż nie ma innego wyjścia, kapitan zwraca się o pomoc, do jedynego człowieka, który może odnaleźć rakiety na czas i dezaktywować je nim dolecą one do celu, do niesławnego Michael Eddington. Ten odsiaduje wyrok w jednej z baz gwiezdnych, za zdradę i tak też postrzega go Sisko: jako zdrajcę. Eddington patrzy natomiast na kapitana, jako na naiwnego idealistę, jednak mimo wzajemnej wrogości i odmowy Michael'a obaj panowie ostatecznie wyruszają promem do Badlands, gdzie rzekomo można rozbroić rakiety. Zabawne i przenikliwe są sceny rozgrywające się pomiędzy, tymi dwoma. Aktorzy: Avery Brooks (Sisco) i Kenneth Marshall (Eddington) stanęli tu na wysokości zadania, tworząc obraz skonfliktowanych postaci, których kiedyś łączyło zaufanie, a być może nawet coś na zasadzie zawodowej przyjaźni. Nie trudno uwierzyć, w szczerość dialogów wypowiadanych przez tych aktorów, jak i w prawdziwość emocji okazywanych przez postacie - aktorzy grają tu z wprawą, profesjonalnie, portretując żywe i pełne emocji postacie, jednocześnie powściągając środki aktorskiego wyrazu na tyle by nie zniżyć się do poziomu dzikiej pantomimy Williama Shatnera. Zadziwiające, że naprawdę sporo może być napięcia w scenach, z udziałem tych dwóch, scenach rozgrywający się prawie wyłącznie w zamkniętej przestrzeni promu. Napięcie to wynika tyleż z wzajemnej wrogości pomiędzy bohaterami, co z niewygodnego pytania o prawdziwe motywy postępowania postaci: czy rzecz tyczy się naprawdę walki o ideały, czy też obu mężczyzną chodzi jedynie o zaspokojenie ich rozbujanego ego? Czy rzeczywiście chodzi o ocalenie jak największej liczby ludzi, czy o chęć zyskania większej władzy i zaszczytów? To po trosze przykra sprawa, ale nie można chyba odpowiedzieć jednoznacznie, że tak nie jest. A mimo, to zarówno Sisko, jak i Eddington, okazują się jednak troszczyć o dobro kogoś więcej, niż samych siebie - brak więc w tej historii łotrów i bohaterów, bliżej tej opowieści do moralnej szarości niż nieskazitelnej bieli bądź odrażającej czerni. Trzeba poczytać to raczej za plus, opowieści bo i w realnym życiu historie świata piszą jednostki z przerostem ambicji, ludzie którzy służą jednak sprawie sięgającej nieskończenie dalej niż koniuszek ich własnego nosa co sprawia, że jednoznaczna ocena tych postaci jest jest niemożliwa. Rodzi się tu też pytanie: kto tu był większym zdrajcą idei Eddington, który porzucił służbę w Flocie, na rzecz ratowania Maquis, czy też Sisko, który schował się za mundurem i przepisami Floty, nie dostrzegając cierpienia wspomnianych Maquis? I znowuż trudno udzielić jednoznacznej opowieści, co ponownie zaliczam na plus tego odcinka. Akcję wpleciono inteligentnie w treść epizodu, tak iż stanowi ona integralną i niezbędną część fabuły, nie jest zaś pustym fajerwerkiem efektów specjalnych i bezcelowym popisem choreografów walk - wzmacnia ona dramatyczną treść historii. Są tu jeszcze dwa poboczne wątki komediowe - jeden tyczy się Noga, drugi Quarka i Morna - ale choć są one bez wątpienia zabawne i czarujące, nijak się mają do głównej historii i ze względu na je ciężar, zostają przez nią całkowicie przyciemne. A ocenę tego kto z pojedynku postaw, jak także inteligencji i przebiegłości wyszedł zwycięsko - Sisko czy Eddington - pozostawiam Wam drodzy widzowie - dość powiedzieć, że wynik tego "starcia" był dla mnie dość zaskakujący. Podsumowując, odcinek zasługuje na wysoką notę.
Ocena: 9/10
Autor: Picard
|
 |
 |